poniedziałek, 20 czerwca 2016

Księżycowa Pożoga

Wśród poruszeń i szelestu żyta
bladolica wzdycha do księżyca
Niczym opętaniec szepce łzami
Obawy szczuje zmyślonymi psami

"Blasku co płyniesz z wolna nieba
Piękno Twe i szyk tak mnie onieśmiela
Niebiosów czarny, błyszczący Panek
Tyś jest królem, najpiękniejszy śmiałek"

Wtem zmyślone psy ogony swe zjeżyły
Warknęły ostro, zęby wyprężyły...
Przyszedł rycerz w zbroi jak jeżyny
a psy skowyły, choć ponoć nie żyły

"Zatrzymuję Cię w imieniu prawa!
O zdradę Pana potoczy się sprawa
Blask księżyca Cię już nie obroni
Niech opatrzność przed stosem cię słoni!"

Tej nocy zniknął miłościwy Bóg
Stos złożono ku przestrodze sług
Błysnęła dziewka - pochodnia nocna
A noc księżycowa była mocna

"Ah! Tak pięknie blask mnie ten kołysze!
Czy głos psów mych z zaświatów słyszę?
Radośnie błyskać będę na ognistym niebie!
Był to jedyny sposób, by zbliżyć się do Ciebie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz